Google już jakiś czas temu zakomunikowało, że nie będzie oficjalnie potwierdzać żadnych aktualizacji, które zostaną wdrożone w algorytm wyszukiwania. Jedną z ostatnich zapowiedzianych zmian był mobile update – ten jednak był zapowiedziany, aby zmobilizować właścicieli stron do wdrożenia technologii RWD.
Wielkie G bardzo szybko zastosowało się do swoich słów, potajemnie wprowadzając nową aktualizację kilka tygodni temu. Dokładnie 3 maja 2015 roku algorytm został wzbogacony o Phantom w wersji 2.0. O tej aktualizacji mogliście nie słyszeć, gdyż swoim działaniem nie dotknęła większości stron – przy małych i średnich serwisach spadki były niemalże niewidoczne. Cała zabawa zaczęła się przy dużych projektach, gdzie zauważono tąpnięcie.
Problemem był fakt, że Google wypuściło aktualizację Phantom zaraz po wdrożeniu mobile update. Wiele osób zrzuciło winę na brak RWD. Problem polega na tym, że tracić zaczęły duże portale, które miały dopracowaną stronę mobilną.
W czym więc tkwi problem? Rozwiązanie jest proste, ale czasochłonne – czynniki onsite. Phatnom może upodobnić do Pandy, która analizuje elementy optymalizacji strony. Kiepska treść, dużo zduplikowanego contentu, mizerne linkowanie wewnętrzne, mnóstwo stron z błędem 404, duplikacja adresów, brak przekierowań, braki w optymalizacji obrazków – to najczęstsze powody problemów dużych portali i sklepów. Przy mniejszych projektach dopracowanie takich detali zajmuje znacznie mniej czasu. Niestety, Google aktualizacją Phantom 2.0 dało do zrozumienia, że duży wcale nie może więcej i administratorzy takich serwisów muszą się dostosować. W przeciwnym wypadku stracą sporo.
Aby zobrazować powagę sytuacji, sprawdziliśmy pozycje i ruch dla kilku stron. Duże i niedopracowane portale straciły blisko 15-25% odwiedzin po 3 maja. To prawie 1/4 ruchu, a to kolosalny spadek.
Więcej na temat Phantoma 2.0 przeczytacie na stronie: http://www.hmtweb.com/marketing-blog/more-findings-phantom2-google-quality-update/